Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/artis.pod-pracownik.kalisz.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server350749/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 17
ziś sto razy odejść, zostawiając Henry'ego z panią Burchett. Kto ci bronił?

- O, przepraszam - zaperzył się Mark. - Akurat ja nigdy nie chciałem...

– Dzięki, tato – rozległ się za ich plecami ironiczny dziewczęcy głos.
- Nic jeszcze nie zdradziłaś - uspokaja ją Laura.
Mężczyzna w ogóle nie zwrócił uwagi na Tess, uśmiechnął się za to
- Kiedyś upadłam i rozbiłam sobie kolano. Bardzo długo
Jakie kłopoty? Dlaczego nie może jej pomóc Richard? Skąd się tutaj
– Tak, widzę. – Wziął ją za łokieć. – Możesz je wziąć do hotelu.
brzuch i piersi.
pragniemy, dodała w myślach. - Jestem po prostu pod ręką.
Uśmiechnęła się z wyższością. Jej gniew nieco złagodniał.
Odprężony Richard pokiwał głową.
Ale nie wtedy, kiedy nosił go Jack. Dżinsy podkreślały
Zakochana w Jacku Brannanie? Aż wzdrygnęła się
szereg różnych tropów...
– Przecież wiesz, że na nie zasługujesz.

- To nie moja sprawa - zbyła go. - Ja swoje zrobiłam. Zawiozłam dziecko do Sydney i zostawiłam pod dobrą opie¬ką. Nie moja wina, że Lara nie opłacała opiekunki i że ta w końcu miała dosyć.

– Jeśli będziesz dobrze się zachowywać, to może kupię ci tę lalkę,
Cieszę się, że ci się podobała. – Chwila przerwy. – Posłuchaj, mam dla
Richard skrzywił się z niesmakiem.

W końcu wybiła północ. W górę wystrzeliło konfetti i serpentyny,

Mark, i tak wysoki i barczysty, wydawał się jej teraz je¬szcze potężniejszy. Widziała pięknie zarysowane mięśnie na klatce piersiowej i ramionach. Jakiż on musiał być silny! Rze¬czywiście, przy kimś takim Henry mógł spać spokojnie...
A on znowu swoje! Z gniewem obróciła się ku niemu, gotowa do kolejnego starcia, lecz Mark uniósł ręce w po¬kojowym geście.
- Więc przybyłeś złożyć mi hołd i podarować ten piękny kwiat, który trzymasz w dłoni? - Król bardziej stwierdził

tylko odgarnąć śnieg z jej chodnika.

- Chyba Wasza Wysokość zapomniał swoich książęcych bamboszy.
- Ja...? To oczywiste, dla każdego, kto mnie podziwia i uwielbia!
- I to ma być ustępstwo?